poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 5

Chodź nie chciałam moje oczy same się otworzyły. Było bardzo wcześnie. Ostatnio miałam straszne kłopoty ze spaniem. Nie mogłam po prostu... Chciałam iść na dwór tak jak zawsze, ale tego dnia, a raczej nocy padał deszcz, poza tym było ciemno i bałam się sama wyjść z domu. Usiadłam więc na łóżku i chwyciłam książkę. Włączyłam lampkę i zaczęłam czytać. niestety litery rozmywały i się przed oczyma. Cisnęłam książkę w kąt i wcisnęłam twarz w poduszkę. Zamknęłam na siłę oczy i znowu w mej głowie pojawił się obraz tego chłopaka.
-przecież zostawił mi swój numer telefonu.-powiedziałam sama do siebie. Zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam w stronę moich jeszcze nie rozpakowanych rzeczy ze szpitala. W jakiś szpargałach znalazłam pomięta karteczkę. Rozwinęłam karteczkę.
-Uff...-odetchnęłam z ulgą.
Na kawałku papieru widniały niechlujnie napisane cyferki. Od razu sięgnęłam po komórkę i w tym momencie się zawahałam.Spojrzałam na zegarek. Była 3 w nocy...
-Dobra dzwonie...-powiedziałam stanowczo do siebie.

Wykręciłam odpowiedni numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha.Po chwili niecierpliwego czekania ktoś odebrał.
-Tak ??-usłyszałam wcale nie zaspany głos.
W pierwszej chwili pomyślałam że to pomyłka, ale ciągnęłam dalej :
-Cześć! To ja Hayden dwa tygodnie temu uratowałeś mi życie i chciałam ci się jakoś odwdzięczyć. Może się spotkamy ? -powiedziałam to jednym tchem, żeby mieć to jak najszybciej za sobą.
-Spoko.przyjadę po ciebie za godzinę... Mieszkam niedaleko, ale muszę się ogarnąć.
-Do zobaczenia !
- Pa !


Na tym zakończyła się nasza konwersacja. Byłam trochę pod ekscytowana. Nigdy nie byłam nigdzie o trzeciej w nocy gdzieś z kimś kogo nie znam. Nawet nie wiem jak miał na imię, ale przy nim czułam się bezpieczna. Zaraz pobiegłam do szafy. Ubrałam się i związałam włosy w kok. Miałam jeszcze pół godziny, więc zeszłam na dół, zjadłam szybką kanapkę i zaczęłam się ubierać. Na stole zostawiłam liścik
 :

 Ciociu !
Nie martw się.Wyszłam na chwilę z kolegą. Bee bezpieczna. Mam przy sobie telefon. Będę przed obiadem.

 i otworzył drzwi do samochodu.Posłusznie wsiadłam i zapytałam gdzie jedziemy.
-To niespodzianka...-opowiedział krótko
-Spoko. A tak w ogóle to jak masz na imię.? - byłam mega ciekawa. Miałam wrażenie, że go znam.
-Harry a ty ??-zapytał
-Hayden. Możesz mi mówić Hay.- odrzekłam
-Spoko. Ok już jesteśmy. Byliśmy pod prawie pustą restauracją, w spokojnej dzielnicy Londynu. Zaprosił mnie do środka,zabrał mój płaszcz i usiedliśmy do stolika. Po zjedzonej kolacji wsiedliśmy do samochodu. Cyba po drodze zasnęłam, bo...




Więcej dowiecie się w następnym rozdziale...